Mowa bez nienawiści

Ja i mój rozwój

Nie można milczeć, gdy mowa nienawiści zaczyna dominować w przestrzeni publicznej. Trzeba stawiać jej opór, ale nie sytuując się po jednej ze stron rządzącej nią antytezy, lecz podważając tej antytezy zasadność. Gdy ucichnie mowa nienawiści, zaczniemy znów ze sobą rozmawiać.

Określenie „mowa nienawiści” jest oksymoronem. Mowa służy przecież do porozumiewania się. Nienawiść – wprost przeciwnie. Mowa nienawiści jest aktem terroru wobec samej mowy, wobec kultury i cywilizacji. Jest złowróżbnym znakiem schyłku mowy. Jest aktem, który coś znaczy, a więc – i owszem – coś mówi. Ale mówi wyłącznie o mówiących: o ich lęku, frustracji, niewiedzy, brakach w wykształceniu. I nie, to nie są z mojej strony określenia wartościujące, to nie jest „mowa nienawiści” – to smutna diagnoza.

Powiedzmy sobie szczerze: język już dawno przestał opisywać rzeczywistość. A przynajmniej przestaliśmy się łudzić, że do tego służy. Za to wiemy już, że język rzeczywistość współtworzy, bo tkwią w nim siły, które mają funkcję zaklęć: wywyższają, niszczą, skazują lub uniewinniają. Cały ład społeczny oparty jest na umowie zawartej przecież właśnie w języku, za pomocą języka. Umowie między ludźmi. Im bardziej szemrana umowa, im mniej korzystna dla jednej ze stron, tym bardziej jej propagatorzy, czyli np. politycy, będą krzyczeć, że jest to umowa z Bogiem lub z naturą. Ale to tylko słowa. Umowa jest zawsze między tymi, którzy się umówili. Za pomocą mowy, czyli języka.

Usidleni antytezą
Spójrzmy na język opisu. Nawet on nie jest niewinny. Nie ma bowiem opisu, który by zarazem nie selekcjonował, nie porządkował i nie wartościował. A do tego potrzebne są formy, struktury, schematy – czyli językowe figury, które rządzą językiem opisu świata, przez to i naszym myśleniem o świecie, a więc i światem jako takim.

Żyjemy nie tyle w świecie, ile w świecie naszych przeświadczeń o świecie. Te przeświadczenia tylko w niewielkim procencie tworzymy samodzielnie. Większość podpowiadają nam inni: rodzice, autorytety, postaci literackie, politycy, demagodzy, copywriterzy, ewentualnie nasze superego lub id.

Język ma zdolność wartościowania. Ba, większości słów przypisane są atrybuty wartościujące. „Kibic” jest czym innym niż „kibol”. „Lewicowiec” czym innym niż „lewak”, nie mówiąc już o „lewactwie” przypominającym morfologicznie „robactwo”. Bywa też jednak, że te atrybuty się zmieniają: przed wojną słowo „faszysta” było określeniem neutralnym, po wojnie – już nie. Teraz jakby znów niebezpiecznie dryfowało w kierunku neutralności…

POLECAMY

Najprostszym modelem wartościowania jest model dwuwartościowy, oparty na figurze antytezy. Znamy go z bajek i baśni, gdzie wiadomo, kto jest dobrą królewną, a kto złą macochą, kto bohaterem pozytywnym, a kto czarnym charakterem. Faktycznie, literatura oparta na takim wzorcu to pierwsza literatura, z jaką mamy do czynienia. Pamiętam, kiedy moje dzieci zaczęły wyrastać z bajek i oglądały z nami filmy dla dorosłych, z początku zadawały pytanie: „Kto tu jest zły?”. Bo czuły się zdezorientowane polifonicznością, różnymi poglądami, zachowaniami, podejmowanymi w różnych sytuacjach decyzjami bohaterów. „To nie jest takie proste” – odpowiadaliśmy. Życie nie jest takie proste. Wydaje się, że moje dzieci już to rozumieją, już nie oczekują po książkach czy filmach takich podziałów. Mam nadzieję, że od życia też ich nie oczekują.

Myślenie o świecie w kategoriach ostrych antytez wydaje mi się swego rodzaju regresem intelektualnym. Takim regresem, o jakim mówią psychologowie: wiem, że nie powinienem tak myśleć, ale w chwilach złości, w przypływie emocji – niejako cofam się w rozwoju. Stąd powszechne przyzwolenie na taki model w czasie wojny, okupacji, kryzysu. Przecież ten właśnie model rządził naszym myśleniem o rzeczywistości peerelowskiej: my i oni, opozycja i rząd, lud i władza, protestujący i ZOMO, Kościół i PZPR, Zachód i Wschód – podzielone w dodatku pół-symboliczną, a pół-realną żelazną kurtyną.

Ważniejszy jest jednak podział przebiegający przez społeczeństwo. Największym wyzwaniem 1989...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI