Podczas stanu wojennego odwiedzałem swojego doktoranta, internowanego w więzieniu w Grodkowie. W tym to więzieniu poznałem starszą panią, która z kartonem na kolanach oczekiwała na tak zwane widzenie (w końcu zgody nie doczekała). W trakcie rozmowy powiedziała mi, ile to ona musi się najeździć, bo ma czterech synów, każdy jest internowany w innym więzieniu, a o każdego przecież trzeba się jakoś zatroszczyć. Troszkę jak z Kazimierza Brandysa Matki Królów, napisanej ponad 20 lat wcześniej.
Alosza Skwarcow, bohater niezapomnianego filmu Grigorija Czuchraja „Ballada o żołnierzu”, zamiast obiecanego mu odznaczenia wojennego wyprasza u dowódców kilka dni urlopu, aby odwiedzić swoją matkę. Czasu – po długiej i skomplikowanej podróży – starcza mu na tyle, aby matkę zobaczyć, uścisnąć ją i ruszyć w drogę powrotną. Nie myślę, aby Alosza był typowym synem. Synowie na ogół myślą, że ich matki są nieśmiertelne. Że będą zawsze, zate...
Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.