Koniec czy początek?

Praktycznie

Separacja małżeńska to nie koniec świata, mówią terapeuci. Wręcz przeciwnie – może to być szansa na odbudowanie związku, o ile zostaną spełnione pewne warunki. Kiedy rozdzielenie na próbę ma wartość terapeutyczną?

Były prezydent Niemiec Christian Wulff i jego żona Bettina. Słynny hollywoodzki aktor i były gubernator Kalifornii Arnold Schwarzenegger i jego żona Maria Shriver. Znany brytyjski astrofizyk i kosmolog prof. Stephen Hawking i jego żona Jane. Wieści o ich separacjach małżeńskich obiegły cały świat. Coraz częściej o swoich separacjach opowiadają też polscy celebryci. Sądy w Polsce orzekają obecnie około 3 tysięcy separacji rocznie. Prawdopodobnie drugie tyle to separacje nieformalne – małżonkowie ustalają między sobą warunki separacji. 

POLECAMY

Dobre zasady

Czy nasz związek ma jeszcze sens? – zastanawiają się małżonkowie przechodzący kryzys. Niekiedy są tak zrozpaczeni, że jedynym wyjściem wydaje im się rozwód. Ale jak przekonują mediatorzy, psychologowie i psychoterapeuci warto wówczas rozważyć separację małżeńską, ponieważ „rozdzielenie od stołu i łoża” (z łac. separatio a toro et mensa) może okazać się sposobem na złagodzenie napięcia. I szansą na lepsze małżeństwo „o ile partnerzy są gotowi zmierzyć się z problemami, które doprowadziły do tej sytuacji”, przekonuje dr Gary D. Chapman, autor bestselleru Toward A Growing Marriage.

Separacja postrzegana jest jako znak, że w małżeństwie „źle się dzieje”. Rozstanie „na próbę” teoretycznie jest więc sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, bo gdy intymna więź z partnerem ulega rozluźnieniu, powinno dążyć się do jej zacieśnienia, być ze sobą jak najbliżej i robić jak najwięcej, by małżeństwo znowu funkcjonowało normalnie.

Przeciwnego zdania jest amerykańska terapeutka Susan Pease Gadoua, która prowadzi warsztaty „Changing Marriage” i separację nazywa „ćwiczeniem”: „Jestem wielką zwolenniczką wartości terapeutycznej, jaką wnosi do związku rozdzielenie małżonków. Oczywiście jeśli zostanie przeprowadzone prawidłowo, z właściwych powodów i za porozumieniem stron”. Z jej obserwacji wynika, że największą obawę przed rozstaniem zwykle budzi wizja utraty kontroli nad relacją oraz... współmałżonkiem, zwłaszcza gdy więź została osłabiona utratą zaufania. W bestsellerze Contemplating Divorce: A Step-by-Step Guide to Deciding Whether to Stay or Go Gadoua wymienia trzy powody, dla których pary jednak decydują się na separację: 1. traktują ją jako niezbędny etap w procesie rozwodowym, 2. chcą spojrzeć na małżeństwo z dystansu, 3. pragną wzmocnić związek. W każdym z tych przypadków terapeutka sugeruje skorzystanie ze wsparcia kogoś postronnego: psychologa z poradni rodzinnej, osoby duchownej lub mediatora specjalizującego się w sprawach małżeńskich.

Dzięki takiemu rozjemcy parze łatwiej ustalić zasady i ramy czasowe rozstania. Trzeba uzgodnić m.in.: Kto i gdzie zamieszka? Na jak długo? Jak będą zarządzane finanse? Co z dziećmi – kto będzie odbierać je ze szkoły? Jak często będziemy się spotykać? Czy będziemy chodzić na randki, uprawiać seks? A co z randkami z innymi osobami? 

Kolejną kwestią, na którą terapeutka zwraca uwagę, jest utrzymanie regularnej komunikacji. „Brak jakiegokolwiek kontaktu przez dłuższy czas może realnie utrudnić nawiązanie bliskiej relacji”, uczula Susan Pease Gadoua. Efekt? Zamiast myśli w rodzaju „bez ciebie jestem niepełny, jak czegoś ćwierć albo pół”, wszystko może skończyć się na „co z oczu, to i z serca”. 

I nie mniej istotna sprawa: „Uświadomcie sobie swój cel. Potrzebujecie zgody odnośnie decyzji, że osobne życie zwiększy szansę przetrwania waszego małżeństwa”. Gadoua ostrzega, że jeśli jedno z małżonków traktuje separację jako krok w procesie rozwodowym, podczas gdy drug...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI