Koncert złych życzeń

Ja i mój rozwój Praktycznie

Jeśli ktoś ma ucierpieć, to wszyscy, a nie ja sam. Jeśli mam mało, to niech inni mają jeszcze mniej. Jeśli komuś ma być dobrze, to pod warunkiem, że mnie będzie lepiej. Brzmi jak początek upiornego dekalogu? Niestety, zdaniem badaczy powszechnie się nim kierujemy.

Małżeńska zdrada, choroba, utrata majątku, wypadek, oszustwa, kryzys, czy wreszcie śmierć. Doborowa mieszanka nieszczęść. A jednak każdemu z nich poświęcono dziesiątki dowcipów. Dlaczego cudze nieszczęścia – i to nie tylko te zmyślone – potrafią nas perwersyjnie cieszyć?

Ekonomiści David Hemenway i Sara Solnick z Harvardu wykazali, że większość ludzi wolałaby zarabiać 50 tys. dolarów – o ile pensje innych ludzi byłyby o połowę mniejsze, aniżeli zarabiać 100 tys. dolarów, gdyby inni zarabiali 200 tys. Wolimy mieć znacznie mniej, byle było to więcej niż mają inni. Do bardzo podobnych wyników doszli brytyjscy ekonomiści Daniel Zizzo i Andrew Oswald. Ich analizy wykazały, że konsumenci chętniej wydadzą znaczną sumę pieniędzy, jeśli spowoduje to, że inni stracą jeszcze więcej. Gotowi jesteśmy nawet zbiednieć, jeśli tylko ma to sprawić, że inni będą mieć jeszcze gorzej. Wystawiamy sobie dość ponurą laurkę: „Zastaw się, a postaw się”, a właściwie: „zastaw się, a nie dopuść, by innym się powiodło”.

Skąd w ludziach tak niska skłonność, skoro powszechnie wiadomo, że „nie czyń drugiemu co tobie niemiłe” jest jedną z najstarszych i niekwestionowanych od wieków zasad zgodnego życia w grupie? Cudze szczęście kłuje nas w oczy. Owszem, nie zawsze i nie wszędzie, ale jednak.

Homo homini lupus…
Już renesansowy filozof Thomas Hobbes rozwodził się nad problemami ludzkiej natury i jej skłon[-]nością do egoizmu. Pisał: „Jesteśmy skoncentrowani na swoim interesie, a społeczeństwo jest jedynie tego potwierdzeniem. Ponieważ nie potrafimy wszystkiego osiągnąć w pojedynkę, musimy, choć nie do końca się to nam podoba, działać wspólnie, na zasadach umowy. Społeczeństwo jest więc mniejszym złem: musimy – dla własnego bezpieczeństwa i z myślą o swoim sukcesie – działać wspólnie”. Przypomina to zatem uporządkowany, oparty na regułach, ale jednak wyścig szczurów, gdzie każdy najchętniej wbiłby drugiemu sztylet w plecy. Koncepcja Hobbesa, według której „człowiek człowiekowi wilkiem”, wśród teorii psychosocjologicznych jest już leciwą staruszką, aczkolwiek współbrzmi z pewnymi twierdzeniami formułowanymi na polu współczes[-]nego neodarwinizmu.

Założenie, że każdy działa z pobudek egoistycznych, zgodne jest z teorią doboru naturalnego, sformułowaną w połowie XIX wieku przez Karola Darwina. Środowisko naturalne to obszar, na którym rozgrywana jest gra o sumie zerowej – ktoś staje się ofiarą, by inny mógł przetrwać. Współczesna biologia dodała do tych twierdzeń istotny element – „perspektywę genu”. To nasze geny „walczą” o przetrwanie i umieszczenie swoich kopii w osobnikach kolejnych pokoleń. W skrócie – to one sprawiają, że jesteśmy z natury egoistami, dążącymi do powielania sumy swoich zasobów, bardzo często kosztem innych. Jeśli zaś skłonni już jesteśmy komuś pomagać, dzieje się to tym częściej, im bardziej ten ktoś jest z nami spokrewniony (w myśl tzw. genetycznej teorii alt...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI