Kompromis niejedno ma imię

inne Praktycznie

Kompromis wymaga zdolności do dialogu. Jeśli jej nie ma, to nie można zbudować jego rzetelnych podstaw. Musi też wystąpić zdolność do wyjścia sobie naprzeciw. Nie można zakładać, że kompromis ma prowadzić do uwzględnienia racji tylko jednej strony.

Kompromis jako pojęcie ma różne konotacje. W świecie anglosaskim są one dobre: kompromis rozumiany jest jako skuteczne narzędzie rozwiązywania problemów politycznych. Polacy są na ogół podejrzliwi wobec pojęcia kompromisu i dlatego u nas ta konotacja jest jeśli nie zła, to w każdym razie niechętna. Ale kompromis różne ma imiona. Nie tylko dlatego, że każdorazowo dotyczy innej sytuacji i tylko w jej kontekście tak naprawdę może być oceniany. Ma różne imiona także dlatego, że można mówić o różnych jego poziomach.

POLECAMY

Można więc mówić o kompromisie z samym sobą, w jednostkowych decyzjach i wyborach. Często bywa on po prostu równoznaczny z oportunizmem. Ale ci, którzy idą na taki kompromis, mogą mieć pewne racje i zazwyczaj nie godzą się na to, by ich decyzje widzieć jedynie w kategoriach oportunizmu. W okresie Gierka, a więc bardziej już pragmatycznego komunizmu, wielu ludzi (ekonomistów, menadżerów) zapisywało się do PZPR, sądząc, że jedynie wtedy będą mogli coś zrobić. Nie usprawiedliwiam tego, tylko racje te wyjaśniam. Prędzej czy później owe racje okazywały się złudzeniem, a pozostawał ten kompromis z samym sobą, z własnymi zasadami.

Drugi poziom kompromisu, częstego w polityce, występuje przy tworzeniu koalicyjnych rządów. Dzieje się to w różnych krajach. Taki kompromis wymaga trudnych uzgodnień, ale i pewnego stopnia wspólnego widzenia sposobów rozwiązywania problemów, przed jakimi staną rządzące koalicje. W kraju demokratycznym nie może to być kompromis z ugrupowaniami skrajnymi, które odrzucają samą demokrację. Wymaga on też pewnego minimum wzajemnej rzetelności partnerów.

Trzeci i najpoważniejszy rodzaj kompromisu występuje wtedy, kiedy trzeba wybrać historyczną drogę postępowania. W polskiej myśli historycznej i publicystyce politycznej trwa niekończąca się dyskusja o margrabim Wielopolskim. Czy należało przeć do powstania styczniowego, czy dążyć do kompromisu,...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI