Kolekcja trucicieli

Psychologia w działaniu

Zdarza się, że relacja z kimś szkodzi nam, a intuicja podpowiada: zostaw go, to wampir. Nie słuchamy jednak jej głosu, bo nie mamy kontaktu z własnymi uczuciami.
 

Anna Ryszkiewicz: Kiedy czytałam Pani książkę Ludzie, ludzie…, nasuwał mi się cytat z Jeana-Paula Sartre’a: „Piekło to inni”.

POLECAMY

Ewa Woydyłło: To prawda, ale niebo też. Pytanie, czy potrafimy to dostrzec? Søren Kierkegaard skarżył się kiedyś, że ludzie nie rozumieją nawet jego narzekań na to, że go nie rozumieją. Niektórzy z nas częściej mają takie poczucie. Gdy doświadczamy trudności w kontaktach z ludźmi, zwykle przyczyn tego dopatrujemy się w nich. A jaka jest nasza w tym rola? Pisałam tę książkę z myślą, byśmy – przeglądając się w opisach trudnych postaci – mogli zobaczyć, jacy sami jesteśmy. Zobaczyć siebie w innych.

Trudno ujrzeć siebie w wampirze energetycznym. Spotkała Pani kogoś takiego?

Spotkałam, i to nie raz. Czułam, że ktoś odbiera mi energię. Wszyscy natykamy się na takie osoby, i to dość często. Wampiryzmem nazywam czyjąś inwazyjność, narzucanie swojej obecności, przekraczanie granic. 

Po czym poznać, że mamy do czynienia z wampirem?

Źle się czujemy w jego towarzystwie, nieswojo. Wszystkiego nam się odechciewa, ale nie wiemy, dlaczego. Bo wampir działa w sposób zakamuflowany, niedostrzegalny gołym okiem. Drobnymi gestami, na pozór niewinnymi stwierdzeniami wywołuje dezorientację i popłoch. Pewna kobieta wspominała, że jej teściowa często wzdychała: „Szkoda, że moje wnuki nigdy nie dowiedzą się, jak to jest mieć dobrą matkę. Dobrze, że przynajmniej mój syn jest takim ojcem jak trzeba”. To wystarczyło, by podkopać jej poczucie własnej wartości. Inna zaś opisywała jak mąż, wręczając jej kwiaty, zastrzegał: „Tylko nie zapomnij nalać wody do wazonu”. Proponując wczasy w Tunezji, naigrawał się: „Ty i tak nie odróżniasz Tunezji od Tunisu”. Czuła wtedy, jak uchodzi z niej życie – w efekcie takiego traktowania przytyła, straciła pracę, popadła w depresję. A im gorzej się czuła, tym bardziej nie wyobrażała sobie życia bez męża-wampira. 

Dlaczego wpadamy w pułapkę wampira?

Najczęściej dzieje się to w chwili kryzysu, kiedy mamy osłabione poczucie więzi z bliskimi, gdy ogarniają nas lęki egzystencjalne i poczucie samotności. Ofiarami wampirów stają się osoby o naruszonej autonomii, na przykład współuzależnione, zaniedbujące swoje potrzeby, zawstydzane albo skłonne obwiniać innych za swoje problemy. Dajemy się złowić w sidła wampira, bo z jednej strony często jest on obdarzony charyzmą, rozsiewa niemal magiczną aurę, która przyciąga potencjalne ofiary. A wtedy wsącza w nie trujący koktajl emocji: poczucia winy, zobowiązania, a zarazem bycia wyróżnionym. Z drugiej zaś strony, nawet jeśli podświadomie czujemy, że jakaś relacja nam szkodzi i chcemy uciec, to często nie słuchamy głosu intuicji, bo nie mamy kontaktu z własnymi uczuciami. Bywa, że od dziecka uczą nas, by je chować, tłumić. A jeśli ich nie wyrażamy, to z czasem sami też ich nie zauważamy. I jeśli trafiamy na kogoś, kto tłamsi nasze potrzeby, wysysa wolę, to nie mamy świadomości, co się z nami naprawdę dzieje. Odczuwamy zagrożenie, ale silniejszy jest głód bliskości, który wampir początkowo zdaje się koić. Paradoksalnie, on też odczuwa ten głód i syci go, zniewalając innych ludzi.

W jaki sposób?

Odwiedzałam kiedyś osobę, która już na wstępie zaczynała wyliczać: „Iks zrobiła mi zakupy, Igrek przyniosła rosół, Zet zadzwoniła i pytała, jak się czuję”. I zaraz dodawała: „Po co mi tyle zakupów, nie cierpię rosołu...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI