Koktajl uczuć [Psychologia dziś]

Ja i mój rozwój Laboratorium

Narzeczony przed ślubem przeżywa mieszane emocje. Narzeczonej wydaje się to okropne. Ale z punktu widzenia narzeczonego ta ambiwalencja jest ważnym sygnałem i może przynieść mu korzyści - twierdzi Ewa Trzebińska.

DOROTA KRZEMIONKA: – Profesor Moses Herzog, tytułowy bohater powieści Saula Bellowa, pełen jest sprzeczności. Z walizką pełną niewysłanych listów jedzie przez pół świata do swojej przyjaciółki Libby, a gdy do niej przybywa, natychmiast postanawia: Muszę wracać, nie potrafię teraz znieść ludzkiej dobroci. Miotają nim sprzeczne emocje.
EWA TRZEBIŃSKA:
– Zdarza się, że w tej samej sytuacji, wobec tej samej osoby bądź sprawy, możemy przeżywać różne co do znaku emocje. Emocje złożone mają w sobie często wymieszane afekty, nie są więc ani całkowicie pozytywne, ani całkowicie negatywne...

Przysłowiowe kocham i nienawidzę...
– Wymieszanie się emocji może przybierać różne formy. Bywa że w jakiejś sytuacji pojawia się emocja pozytywna, a zaraz po niej emocja negatywna, albo odwrotnie. I obie są skierowane na to samo. To naturalne, gdy sytuacja jest skomplikowana. Idąc dalej, można sobie wyobrazić, że dwie emocje, będące odpowiedzią na niejednoznaczność sytuacji, mogą wystąpić jednocześnie: w tym samym momencie czujemy np. i miłość, i złość. Przy czym jedna z tych emocji dominuje, a druga stanowi dla niej tło. Cieszymy się z czegoś, ale równocześnie trochę nam żal albo nieco się boimy. Na przykład awans może być stresujący, bo choć generalnie cieszymy się z niego, to zarazem obawiamy się, czy sobie poradzimy, jak współpracownicy przyjmą nas w nowej roli. Albo bardzo się boimy, gdy idziemy na egzamin magisterski, ale gdzieś w głębi się też cieszymy, że jak już zdamy egzamin, to pojawią się nowe możliwości. Bywa też i tak, że te odmienne emocje mają podobne nasilenie, żadna z nich nie dominuje, i trudno nam rozstrzygnąć, czy bardziej się boimy czegoś, czy się z tego bardziej cieszymy. Wreszcie zdarza się, że afekt pozytywny i negatywny są ze sobą tak ściśle zmieszane, że nie dają się rozdzielić. Odczuwamy jedną emocję, ale jest ona niejednoznaczna, „wymieszana” wewnętrznie.

Na przykład?
– Wdzięczność. Na pozór jest emocją pozytywną, ale zawiera w sobie też uświadomienie, że sami – bez ingerencji jakiejś osoby czy siły, losu – nie poradzilibyśmy sobie. Cieszymy się, że sprawa znalazła pomyślny finał i że jesteśmy ważni dla kogoś, kto nam pomógł, czujemy się cząstką wspólnoty, w ramach której możemy dostać wsparcie, ale jednocześnie uświadamiamy sobie, że jesteśmy słabi, mamy ograniczenia i z ich powodu ktoś musiał nam pomóc. W niektórych kwestiach bardziej jesteśmy skłonni dopuścić własną słabość niż w innych, ale zwykle we wdzięczności jest choćby odrobina odczucia własnej słabości.

Zarazem, jak dowodzą badania Sonji Lyubomirsky, wdzięczność daje nam szczęście...
– Ponieważ jest w niej dużo pozytywnego afektu, a także – poprzez chęć odwdzięczenia się – sprzyja nastawieniu na czynienie dobra. Ale nie jest to prawidłowość bezwyjątkowa. Prowadziłam badania nad wyznacznikami jakości życia. Okazało się, że u kobiet zdolność przeżywania wdzięczności miała wyraźnie pozytywny związek ze zdrowiem psychicznym. Natomiast u mężczyzn nie.

Dlaczego wdzięczność może nie służyć mężczyznom?
– Prawdopodobnie dlatego, że z uwagi na kulturowe role uświadomienie sobie własnej słabości może u mężczyzn wywołać – częściej niż u kobiet – napięcie i lęk, bo zagraża ich samoocenie. Dowodzi bowiem,...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI