Kiedy kobieta kocha siebie

Na temat Ja i mój rozwój

Zrzuca matkę z tronu. Próbuje uwieść ojca. Odkrywa swoją siłę. Chce być z mężczyzną, choć nie jest jej potrzebny do życia. O tym, jak rodzi się kobieta, mówią Ewa Chalimoniuk i Andrzej Wiśniewski.

 

Zapraszamy również do przeczytania innego artykułu: Najlepsze jeszcze przede mną. Jak kocha dojrzała kobieta?

Dorota Krzemionka: – Afrodyta wyskoczyła z morskiej piany i bez wątpienia od razu była kobietą. A w prawdziwym życiu rodzi się niemowlę. Jak to się dzieje, że mniej więcej co drugie z czasem ma szanse stać się kobietą?
Andrzej Wiśniewski: – Myślę, że ten proces rodzenia się kobiety zaczyna się dużo wcześniej niż w momencie narodzin dziewczynki.
Ewa Chalimoniuk: – W głowach jej rodziców.
A.W.: – Jeszcze wcześniej. Kiedy dziewczynka się rodzi, scena już jest gotowa od pokoleń. Każde z nich wnosi swój przekaz na temat tego, jaka kobieta ma być, jak ma żyć.

Scena jest gotowa, ale przez wieki nie była kobietom przyjazna. Kiedy oczekiwałam dziecka, chciałam, żeby urodził się syn, bo miałam poczucie, że mężczyznom żyje się lepiej. A powołaniem kobiety jest cierpienie i poświęcenie...
E.CH.: – Przez pokolenia przewijał się przekaz, że kobieta ma służyć mężczyźnie, rodzić dzieci, znosić ból, nie oczekiwać za wiele.
A.W.: – Ten stereotyp powstał ze słabości mężczyzn...

Chyba z ich dominacji w kulturze patriarchalnej.
A.W.: – Ale ta dominacja jest właśnie objawem słabości. Mężczyźni sięgają po władzę wtedy, gdy nie wierzą w swoją siłę. Chcą dominować, bo boją się partnerskich układów z kobietami. Myślę, że teraz to się zmienia.
E.CH.: – Tylko czy to dobrze? Przez wieki dziewczynki i chłopców wychowywało się inaczej. Dziewczynka miała być grzeczna, ładna, czysta, nie mogła się bić, przeklinać ani wyrażać gniewu. Ale w pewnym momencie, mając taki przekaz, mogła się zbuntować. Nie chciała rezygnować z siły, jaką mają mężczyźni. A potem znów mogła docenić wartość swej kobiecej strony, to, że się podoba mężczyznom, że jest
pożądana...
A.W.: – Moim zdaniem obie płci płaciły za poprzedni styl wychowania poważną cenę. Zarówno mężczyźni – wychowani w narcystycznym stylu, oczekujący hołdów jako panowie świata, jak i kobiety – rezygnujące z siebie w masochistycznym stylu. Znikała męskość, kobiecość, zostawała tylko walka płci. Na szczęście wiele współczesnych kobiet nie boi się pokazywać swojej siły i niezależności. Nie po to, by je demonstrować w walce z mężczyznami – one po prostu mają odwagę być silne, nie tracąc przy tym nic ze swej kobiecości. Są silne i bardzo kobiece.

Co to znaczy kobiece? Co jest kobiece?
A.W.: – Wdzięk i mądrość życiowa. Kobiety lepiej wiedzą od mężczyn, co w życiu jest ważne, mężczyzna potrafi się zapędzić...
E.CH.: – Kobiety myślą bardziej relacyjnie, konteks[-]towo, ich umysł nie jest zero-jedynkowy. Potrafią ogarnąć wieloznaczną rzeczywistość, dzięki temu uzupełniają mężczyzn. Oni wyznaczają cele, one pokazują im skutki, widzą kilka kroków do przodu. Do tego dochodzi wdzięk, gracja i naturalna seksualność. To właśnie podoba się mężczyznom, to daje kobietom pozycję w świecie.
A ich siła, o której Pan wspominał, na czym polega?
A.W.: – Na tym, że są bardziej wytrwałe. Mężczyźni szybko się spalają i tracą motywację, jeśli nie osiągają sukcesu. Natomiast kobiety wyznaczają sobie cele i cierpliwie do nich dążą, po drodze łykając różne żaby. Masochistyczny wzorzec, w jakim zostały wychowane, nie ma wyłącznie negatywnego wydźwięku. Kobiety uczą się dzięki niemu zaradności, wytrzymałości, brania odpowiedzialności za siebie i innych. Problem zaczyna się dopiero wtedy, gdy czują, że nie mają wyboru – nie mogą położyć się z książką na kanapie, bo od razu czują się winne. Ale gdy odzyskują możliwość wyboru, to stają się spontaniczne, potrafią być i dla innych, i dla siebie. W moim domu były silne i samodzielne kobiety, nie dominujące czy kontrolujące, lecz takie, które radziły sobie w życiu. Moja siostra jest taka, podobnie żona. Dla mężczyzny nie ma nic ładniejszego na świecie niż zaakceptowana kobiecość.

Jak dziewczynka dochodzi do takiej zaakceptowanej kobiecości?
E.CH.: – Ten proces ma wiele etapów. Już czteroletnia dziewczynka zauważa, że nie ma siusiaka, za to ma
coś innego. Dostrzega i zaczyna odróżniać swoją płciowość. Ważne, by nie została w tym momencie zawstydzona, ukarana...
A.W.: – Często przy tej okazji mówi się na temat zazdrości o penisa. Zawsze mnie ciekawiło, jak takie dyrdymały, bez żadnego oparcia w badaniach, uzyskują status praw rządzących naszym życiem społecznym. Nawet maluchy im ulegają. Obserwowałem niedawno kilkuletnie dzieci kąpiące się razem w wannie. W pewnym momencie dziewczynka złapała chłopaka za siusiaka, a on na to: Mańka, trochę szacunku!

Tak naprawdę jest to zazdrość o status mężczyzn...
E.CH.: – W patriarchacie dziewczynki mają czego zazdrościć mężczyznom!
A.W.: – Jeśli penis jest symbolem władzy, to zgoda.
E.CH.: – Potem dziewczynka jest małą księżniczką, stroi się, chodzi w koralikach. Podczas pierwszej komunii oficjalnie ubiera się jak królewna, czuje się wyróżniona w swej dziewczęcości. Potem p...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI