Jesteś cudem, stań się cudotwórcą

Na temat Ja i mój rozwój

Jeśli myślisz, że jesteś zbyt mały, by wpłynąć na to, co się dzieje, to najwyraźniej nie znalazłeś się sam na sam z komarem w zamkniętym namiocie. Jakże często słyszymy złe wieści i myślimy: Dlaczego ktoś z tym czegoś nie zrobi?

Agnieszka Chrzanowska, Paulina Pająk i Dorota Krzemionka: – Jesteś cudem – tak zatytułowała Pani swoją ostatnią książkę. Jestem cudem – mówię sobie, ale bez przekonania. Jak to poczuć? Jak w to uwierzyć?
Regina Brett:
– Wielu z nas ma z tym problem. Sama przez większość życia czułam się nie jak cud, lecz jak wielka pomyłka. Nie kochałam siebie, nawet nie lubiłam. Miałam wrażenie, że w chwili moich narodzin Bóg mrugnął i nigdy nie dowiedział się, że przyszłam na świat. Pochodzę z dużej rodziny, rodzice mieli nas aż jedenaścioro. Kocham moich pięciu braci i pięć sióstr, ale jako dziecko miałam wrażenie, że ginę w tym tłumie. Czułam się najsłabsza w tym stadzie i zarazem bardzo samotna. Kiedy rodzice – jak moi – mają tak dużo dzieci, trudno im wszystkim okazać uczucie. Dlatego odczuwałam deficyt miłości, poszukiwałam jej. Angażowałam się w związki z mężczyznami, którzy mnie nie cenili, ponieważ ja sama nie ceniłam siebie.

Jak zmieniła Pani to nastawienie do siebie i swego życia?
– To nie stało się od razu. Najpierw byłam zagubioną nastolatką nadużywającą alkoholu. Wdawałam się w przygodne relacje. Poszłam na studia, ale nie wierzyłam, że je ukończę. Gdy miałam niespełna 21 lat, spieprzyłam sobie życie – przynajmniej tak wtedy czułam. Oblałam egzaminy na chemii, wyleciałam z zoologii, nie dokończyłam studiów z psychologii dziecka. W tym czasie zaszłam w ciążę – dowiedziałam się o tym fakcie tuż po tym, jak rozstałam się z ojcem mojego dziecka. Nie miałam pracy, nie wiedziałam, za co utrzymam siebie i dziecko. I czułam, że moje życie właśnie się skończyło. Tak naprawdę rozpoczynałam nowy rozdział, lepszy niż mogłam marzyć, ale wtedy o tym nie wiedziałam.

Podjęła Pani jednak ważną decyzję. A jak Pani pisze: „To, kim jesteśmy, wynika z wyborów, jakich dokonaliśmy”.
– To prawda. Urodzenie Gabrielle było najważniejszym wyborem, jakiego w życiu dokonałam. Nie byłam mężatką, w 1978 roku pachniało to skandalem, tym bardziej że moi rodzice byli gorliwymi katolikami. Niełatwo było im powiedzieć, że jestem panną w ciąży. Stchórzyłam, napisałam im o tym, przypięłam kartkę do lodówki i pojechałam na zajęcia w koledżu. Zastanawiałam się, co ze mną dalej będzie. To był najdłuższy dzień w moim życiu. Gdy wróciłam do domu, kartka znikła, lecz nikt nic nie powiedział. Potem jednak mama przyszła do mnie i zapewniła, że oboje z ojcem będą mnie wspierać. Popłakałyśmy się. Córka jest największym darem w życiu moim i moich rodziców, dała mi troje wnuków.

Bliscy wsparli Panią w tym momencie, nie zawsze jednak tak bywa. Wielu z nas jest na życiowym zakręcie, grunt chwieje się pod nogami i znikąd pomocy. Czujemy, że życie nas przerasta. Popełniamy bolesne pomyłki. Gdzie tu miejsce na cud?
– Wiele cudów zdarza się nam właśnie w takim życiowym bałaganie, gdy nasze życie jest w rozsypce. Pomyłki, jakie popełniamy, okazują się pełne cudów. Wystarczy, że przestaniemy je traktować jak błędy. One są tylko różnymi drogami, które wiodą nas do miejsc, gdzie warto dotrzeć. Wiele czasu upłynęło, nim zrozumiałam, że wszystko w życiu jest darem. Może nie takim, który sama bym wręczyła przewiązany wstążeczką, ale takim, który przypadł mi w udziale od losu. Większość z nas czuje, że ma zwykłe życie, czasem nudne, czasem poplątane, pełne bałaganu, albo wręcz tragiczne. Narzekamy na nie. A jednocześnie każdego dnia trwonimy okazje, by doświadczać radości i rozwijać się.

Jak to dostrzec? Jak zobaczyć, że życie jest wielką przygodą, którą warto przeżyć?
– Zamiast widzieć siebie jako kogoś nijakiego, a swoje życie jako pełne problemów i niepowodzeń, możemy przekonać się, że mamy niezwykłą moc: możemy sprawić, by inni ludzie uśmiechali się, mieli nadzieję i doświadczali uwagi i miłości. Naszej miłości. Cuda czekają, byśmy je odkryli. Codziennie na swojej drodze mijamy wielu cudotwórców, najczęściej wyglądają jak zwykli ludzie – nauczyciele, sprzedawcy, taksówkarze, kasjerzy, nasz fryzjer…

Albo pan z parkingu…
– To było niesamowite. Pewnego dnia roztrzęsiona wyjeżdżałam z parkingu. Przystanęłam, by zapłacić. Zwykle w takich miejscach ktoś przyjmuje pieniądze, nie patrząc nawet na nas. Lecz tym razem człowiek w budce uśmiechnął się, a nawet pobłogosławił mnie. Byłam zdziwiona. A on stwierdził, że błogosławi wszystkich, którzy w drodze przez swój dzień trafią na jego parking. Traktuje to jako swoją misję. Choć niewiele zarabia, uczynił ze swej pracy powołanie. Wszyscy możemy sprawić, by to, co robimy, zyskało znaczenie.

Zwykle jednak rezygnujemy ze zrobienia tego, bo myślimy: To nie ma sensu, nikt i tak tego nie zauważy…
– Odpowiem żartobliwie: jeśli myślisz, że jesteś zbyt mały, by wpłynąć na to, co się dzieje, to najwyraźniej nie znalazłeś się sam na sam z komarem w zamkniętym namiocie. Jakże często słyszymy złe wieści i myślimy: Dlaczego ktoś z tym czegoś nie zrobi? W tej sytuacji pomóc może tylko cud. A potem czekamy, aż się zdarzy, aż ktoś coś zrobi. Cudem jest to, co robi każdy z nas.

Więc, jak Pani pisze, „jeśli chcesz zobaczyć cud, sam bądź cudem”…
– Tak, drobną zmianą w nas możemy uczynić wielką różnicę w świecie. Żeby coś zmienić w swoim życiu, nie musimy zmieniać szefa, małżonka lub przeprowadzać się do innego miasta. Wystarczy, że każdego dnia decydujemy, by kochać osobę obok nas albo potraktować klienta tak, by poczuł się kimś ważnym. Wysłuchać tego, co ma do powiedzenia. Na wielką zmianę w życiu składa się wiele małych rzeczy. Kluczem jest robienie wszystkiego, co robimy, z miłością, niezależnie czy chodzi o mycie podłogi, lepienie pierogów, czy o usypianie dzieci, które przez cały dzień źle się zachowywały. Włóżmy więcej miłości w to, czym się zajmujemy, a sprawimy, że wszystko się zmieni.

„Najlepsze przed nami” – pisze Pani. Jak w to uwierzyć, gdy czujemy, że tracimy grunt pod nogami?
– W takich momentach pamiętam, że życie płynie jak rzeka. Wszystko się zmienia, a więc zrelaksujmy się i cieszmy z tej jazdy, nawet jeśli rzeka jest rwąca. Czasem poddajemy się zbyt wcześnie. Tak stało się z moją mamą. Nie byłyśm...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI