Jak się zbliżyć do najbliższych

Na temat Rodzina i związki

Rozmawiamy, nic nie mówiąc. Słyszymy, nie słuchając. Unikamy kontaktu ze sobą. A potem czujemy się samotni nawet z najbliższą osobą. Tak być nie musi.

Czego potrzeba, by naprawdę spotkały się dwie osoby? Martin Buber, austriacki filozof i współtwórca filozofii dialogu, uważał, że jest to możliwe tylko w dialogowej relacji JA – TY. Tak się dzieje, gdy oboje jesteśmy autentyczni, świadomi swoich uczuć, myśli i zachowań, a jednocześnie ciekawi drugiej osoby.

Pozory dialogu
Większość naszych kontaktów na co dzień zachodzi w relacji JA – TO, gdy traktujemy drugą osobę przedmiotowo, poprzez pełnione role, a kontakt, siłą rzeczy, jest powierzchowny. Żyjemy szybko, codziennie mijamy wiele osób na swej drodze,
nie sposób BYĆ z każdym i wszędzie. Kupując bilet w kiosku, nie jesteśmy empatyczni wobec sprzedawczyni, nie patrzymy jej w oczy, nie interesuje nas, jak się w tej chwili czuje. Chcemy zdążyć na autobus i nie spóźnić się do pracy. Co by było, gdybyśmy wdali się z nią w egzystencjalny dialog? Słuchali jej uważnie, żywo zainteresowani jej potrzebami, dzielili się z nią spostrzeżeniami. Piękne spotkanie! Tyle tylko, że za nami ustawiłaby się kolejka zirytowanych klientów!
Nie ma nic złego w spotkaniach JA – TO; bez zatrzymania, empatii, świadomości siebie i drugiego człowieka. Kłopot jednak, gdy ten styl przenosimy do związku z najbliższą osobą. Traktujemy ją instrumentalnie, bojąc się odsłonić – monologujemy albo stwarzamy pozory dialogu.
Oto ona wraca z pracy. Chce się podzielić jakąś ważną dla siebie sprawą, on siedzi przed komputerem i czyta wiadomości sportowe. Pozornie jej słucha, potakuje, nawet coś odpowiada… Tak naprawdę nie słyszy jej, nie czuje, że to dla niej ważne. Taki powtarzający się brak kontaktu oddala ich od siebie.

Pani Podejrzliwa, czyli o projekcji
Na różne sposoby unikamy kontaktu ze sobą i ze światem. Zaczęliśmy kiedyś, jeszcze w dzieciństwie, w odpowiedzi na jakieś trudne dla nas zdarzenia. Trudne, bo miały miejsce zbyt wcześnie i nie byliśmy na nie gotowi, a może było ich zbyt dużo, pojawiały się zbyt często. Musieliśmy jakoś poradzić sobie, nie potrafiliśmy wtedy inaczej. Ale formy unikania kontaktu utrwaliły się i teraz przynoszą nam więcej złego niż dobrego. Pora to zmienić, nauczyć się innego sposobu kontaktu. Aby tak się stało, trzeba zdemaskować, jak bronimy się przed kontaktem.
Pierwszą i częstą obroną jest projekcja (z łac. wyrzucać przed siebie). Kiedy trudno nam zaakceptować swoje cechy, zamiast w sobie – dostrzegamy je w innych. Jakieś uczucia, pragnienia, potrzeby i oceny są częścią nas, ale nie jesteśmy ich świadomi, nie przyznajemy się do nich przed samym sobą, więc rzutujemy je na partnera. To jemu przypisujemy np. zawiść czy złość, której sami doświadczamy. Projekcja oddala nas od siebie, w efekcie nie jesteśmy świadomi swoich uczuć, myśli i zachowań. Przeszkadza w porozumiewaniu, stając się źródłem wielu konfliktów. Posłuchajmy takiej rozmowy:
Ona: – Odkąd wróciliśmy z wakacji, widzę, że jesteś jakiś inny. Na pewno złościsz się na mnie o tę walizkę.
On: – Daj spokój, jestem zmęczony.
Ona...

Ten artykuł jest dostępny tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI