Jak oszczędzić sobie nerwów

Na temat Ja i mój rozwój

Wierzymy, że gdyby nie stres, żyłoby się nam lepiej. Czy na pewno? Zapominamy, że jakkolwiek byśmy się starali, on i tak zawsze będzie nam towarzyszyć. Zapominamy też, że stres nie zawsze jest zły. Nieraz to właśnie on dodaje nam skrzydeł. Zatem zamiast walczyć z nim zawzięcie, zmień myślenie o stresie i uczyń go swoim sprzymierzeńcem.

Jan za klika dni ma ważny egzamin. Chce dostać się na studia doktoranckie na Universität Heidelberg. Historia Niemiec to nie tylko jego specjalność, ale i pasja. Teraz chciałby ją zgłębiać na niemieckiej uczelni. Od wielu lat systematycznie się uczy, powtarza, ćwiczy, jednak bardzo się boi rozmowy kwalifikacyjnej. Zwykle stres odbiera mu mowę, a wtedy nawet po polsku nie potrafi wykrztusić słowa. Im bliżej do egzaminu, tym bardziej się denerwuje. Stracił apetyt, zmusza się do przełknięcia choć kęsa z obiadu przygotowanego przez żonę. Od kilku nocy męczą go koszmary. Śni mu się, że podchodzi do egzaminu maturalnego z niemieckiego. Jest przerażony, bo nie rozumie, co mówi do niego egzaminator. Próbuje coś powiedzieć, ale nie potrafi wykrztusić słowa. Budzi się zlany potem i następnego dnia jeszcze bardziej przykłada się do ćwiczeń. Ma jednak czarne myśli: Na pewno nie zdam. Wyłożę się na najprostszym pytaniu, bo nie będę umiał złożyć zdania. A zresztą, jakie to ma znaczenie? I tak pewnie nie dostałbym się na zagraniczną uczelnię.

Historia Jana może się nam wydać znajoma, bo stres większości z nas towarzyszy na co dzień. Życie wciąż stawia przed nami coraz to nowe wyzwania, wiele od nas wymaga, nie szczędzi nam napięć. Doświadczamy stresu w pracy i na uczelni, w ulicznych korkach i w urzędach, w relacjach ze współpracownikami, sąsiadami, w życiu rodzinnym. Egzaminy, konflikty i kłótnie, pilne terminy, spóźnione autobusy, zagubione dokumenty, komputery, które się zawieszają w najmniej odpowiednim momencie… Czujemy, że w naszym życiu dzieje się za wiele, za szybko, za trudno.

Wróg nr 1

Według prof. Richarda Lazarusa, największego światowego autorytetu w dziedzinie stresu psychologicznego, oraz jego wieloletniej współpracowniczki prof. Susan Folkman, stres wynika z relacji między naszymi możliwościami a wymaganiami sytuacji. Stresujemy się, gdy oceniamy, że sytuacja przekracza nasze zdolności radzenia sobie. Czujemy, że nas przerasta, że jej nie podołamy. Tak jak Jan, który już niemal stracił nadzieję, że poradzi sobie na egzaminie. Czuł, że to będzie katastrofa.
Co się z nim działo, gdy „trawił” go stres? W sytuacji stresu zostają uruchomione mechanizmy fizjologiczne, które przygotowują organizm do radzenia sobie z wyzwaniem, zagrożeniem, nowymi wymaganiami. Uwalniane są hormony stresu, które powodują, że już po chwili działamy na najwyższych obrotach. Następuje mobilizacja rezerw energii, wzrasta ciśnienie krwi. Płuca pompują ogromne ilości tlenu. Serce bije w zawrotnym rytmie. A wszystko po to, by lepiej zaopatrzyć mózg i mięśnie w substancje odżywcze.

Opisana reakcja stresowa świetnie się sprawdza w sytuacji zagrożenia życia czy w obliczu problemu, który wymaga bardzo szybkiej mobilizacji. Gdy napastnik chce zadać cios, trzeba walczyć lub uciekać. Nie ma chwili do stracenia. Sekunda zwłoki może kosztować życie. Jeśli jednak taka mobilizacja trwa dłużej, obciąża nas psychicznie i fizycznie. To nie może przynieść nic dobrego.

Sprawdźmy, co dzieje się z Janem. Jest już pewnie na skraju wyczerpania… Nadszedł dzień egzaminu. W nocy znów męczył Jana ten sam sen. Spał niespokojnie, nie czuje jednak niewyspania. Z domu wyszedł bez śniadania. Czeka teraz przed salą egzaminacyjną, nie może usiedzieć w miejscu. Jest cały spocony, ma lodowate dłonie, w głowie mętlik. Jest źle! Nic nie pamiętam! – myśli z przerażeniem. Wreszcie zostaje wezwany do sali, słyszy pytanie. Niestety, nie wie, co powiedzieć. Ręce mu drżą, czuje suchość w ustach, próbuje coś wykrztusić, ale wie, że nic z tego nie będzie… Poddaje się. Spełnił się jego koszmar. Jana zjadł stres.

Zepsuty wyłącznik

Wszystkie kręgowce w reakcji na niebezpieczeństwo wydzielają hormony stresu. To często ratuje im życie. Gdy jednak zagrożenie mija, reakcja stresowa zostaje wyłączona i organizm wraca do normalnego trybu. Tak przynajmniej dzieje się u większości kręgowców. Niestety, jak wyjaśnia prof. Robert Sapolsky, badacz stresu ze Stanford University, autor książki Dlaczego zebry nie mają wrzodów?, u ludzi „wyłącznik” reakcji stresowej nie zawsze działa tak jak powinien i uruchamia taką samą reakcję w sytuacjach, które nie stanowią bezpośredniego zagrożenia, są odległe albo abstrakcyjne. Choć nie goni nas drapieżnik ani nie walczymy o życie, nasz organizm wielokrotnie włącza mechanizm, który pierwotnie służył radzeniu sobie w takich okolicznościach. Organizm „gotuje się”, ale powstrzymujemy podyktowane mechanizmem ukształtowanym przez ewolucję działanie – jako nieprzydatne w tych warunkach. Nierozładowane napięcie sprawia, że trudno nam wrócić do stanu odprężenia. – Żadna zebra na świecie nie zrozumiałaby, dlaczego np. publiczne przemawianie miałoby powodować wydzielanie tych samych hormonów, które są uwalniane w sytuacjach, kiedy walczą o swoje życie – mówi Sapolsky w filmie dokumentalnym „Stress: Portrait of a Killer”. Dlatego stresujemy się, myśląc o podatkach, kredycie hipotecznym, szefie, sytuacji w Korei, albo tak jak Jan – na egzaminie.

Uruchamiamy reakcję stresową nawet na samo wyobrażenie sobie tego, co może nastąpić, a co być może nigdy się nie zdarzy. Są tacy, którzy przez całe życie się boją: choroby, bankructwa, zdrady, egzaminu...

Portret zabójcy

Choć bywa, że powody stresu sami sobie wymyślamy lub je wyolbrzymiamy, to jego konsekwencje są realne i często bardzo dotkliwe. Przy zbyt silnym stresie możemy, jak Jan, mieć trudności z przypomnieniem sobie tego, co wiemy, i przełożeniem tego na nowe okoliczności. Jak dowiodły badania dr. Larsa Schwabe i prof. dr. Olivera Wolfa z Ruhr-Universität w Bochum, gdy jesteśmy zestresowani, zamiast szukać nowych rozwiązań – wybieramy te już sprawdzone. Stres włącza niejako tryb autopilota. Ewolucyjnie wydaje się to zrozumiałe: w sytuacji zagrożenia nie warto tracić czasu na poszukiwanie nowych rozwiązań. Jednak w obliczu wyzwań, jakie stawia nam współczesny świat, brak elastyczności i trzymanie się sztywnych schematów działania czyni nas mniej efektywnymi.
Już na krótką metę stres nas obezwładnia. Co jednak, jeśli nie mija?

Gdy napięcie utrzymuje się miesiącami, hormony stresu czynią spustoszenie w naszym organizmie: zwiększa się ryzyko cukrzycy, nadciśnienia i chorób układu krążenia. Pojawiają się zakłócenia w pracy układu trawiennego – Jan przed egzaminem zupełnie stracił apetyt. Słabnie też odporność organizmu, częściej zapadamy na infekcje.
Stres szkodzi również układowi nerwowemu. Nadmiar hormonów stresu zakłóca długotrwałe wzmocnienie synaptyczne w hipokampie, odpowiedzialne za przechowanie wiadomości w pamięci. Coraz trudniej nam się skupić, zapominamy o ważnych sprawach. Do tego dołączają problemy ze snem, co osłabia konsolidację śladów pamięciowych. Nie możemy usnąć, więc się martwimy, zadręczamy myślami, i tym trudniej nam zapaść w sen. Następnego dnia, niewyspani i zestresowani, nie radzimy sobie z różnymi sytuacjami, więc tym bardziej się stresujemy i tym gorzej funkcjonujemy. Błędne koło napędza stres.

Nic dziwnego, że stres często jest przedstawiany jako współczesna plaga, zbierająca coraz większe żniwo. Badacze wiążą go z częstszymi nieobecnościami w pracy, zwiększonymi wydatkami na ochronę zdrowia, gorszymi wynikami w pracy. W stresie upatrują przyczyny mniejszej kreatywno...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI