Gołębica zbroczona

inne I

Czułam, że zaczynam mieć wgląd w coś, czego wolałabym nie widzieć, najchętniej wykasowałabym to z życia i ze świadomości. Ale to już było i zaczęło się dobijać i upominać o wysłuchanie.

Dorota Krzemionka: Sprawiasz wrażenie krucho-silnej, wrażliwość połączona z siłą. Co czyni Cię silną?
Agata Norek: Może mam to w genach. Babcia urodziła moją mamę, mając 17 lat. Przez miasto przejeżdżał cyrk. Zobaczyła akrobatę chodzącego po linie i jakby piorun w nią uderzył: po przedstawieniu poszła z nim do wozu cyrkowego i tak się poczęła moja mama. Przynajmniej tak zapamiętałam tę historię.

Cyrk pojechał dalej…
A babcia urodziła moją mamę. Oczywiście była na językach sąsiadów. Co zrobiła? Założyła obcasy, włożyła dziecko do wózka i dotąd chodziła ulicą, aż wszystkim obrzydło plotkowanie. Umierając, zażyczyła sobie lody waniliowe – chciała odejść z tym smakiem w ustach, rozkoszować się nim do ostatniej sekundy życia. Może mam jej geny. Ale silną uczyniło mnie to, czego doświadczyłam. Miałam w życiu kilka momentów, gdy czułam, że albo koniec, albo coś z tym zrobię.

Jednym z takich momentów był wypadek…
Tak, w kwietniu 2013 roku obroniłam doktorat, w moich Tarczach zamknęłam chyba wszystko, co mogłam przerobić emocjonalnie i intelektualnie. Tam były blizny, cięcia, nici chirurgiczne. Pół roku później, jadąc rowerem, zostałam uderzona przez ciężarówkę. Miałam 17 złamań, miednica rozpadła się na dwa kawałki, przeszłam 14 operacji. Mało jest miejsc w moim ciele, w których nie było ingerencji chirurga. Lekarze, którzy widzą listę moich uszkodzeń, patrzą na mnie, a potem rozglądają się i pytają: Gdzie jest pani Norek? Nie chcą wierzyć, że można po tym wszystkim być w takim stanie.

Dzięki czemu wyszłaś?
Oczywiście miałam fazy załamania. Szczególnie kiedy na nowo uczyłam się chodzić, cierpiałam na bezsenność. Psychologowi szpitalnemu musiałam obiecać, że nic złego sobie nie zrobię. Chirurg, który wielokrotnie mnie operował, przyznał, że przez dwadzieścia lat jeździł w karetkach, był chirurgiem w Formule 1, ale tak silnego człowieka jak ja nigdy nie spotkał. Napisał mi: „z zewnątrz łamliwa jak piórko, a w środku pełna siły i energii”.

Przypomina to jedną z Twoich Tarcz – „Gołębicę Pokoju”. Tarcze przeciw przemocy – skąd taki temat?
Życie mnie z nią mocno skonfrontowało. Kiedy miałam 24 lata, zaczęły mi się przypominać straszliwe rzeczy – takie rozsypane puzzle: obrazy, wycinki pamięci, które nie składały się w całość… Nie wiedziałam, czy coś naprawdę się wydarzyło, czy oszalałam. Pobiegłam do psychiatry i spytałam, czy moje podejrzenia mogą być słuszne, a wspomnienia realne. Twierdząco pokiwał głową. Pamiętam, że kiedy wyszłam od niego, radosny śpiew ptaków był nie do wytrzymania. Tarcze umożliwiły mi mówienie o tym, co najtrudniejsze.

Tarcza Abażur mówi: „nikt nie wie, że we wnętrzach naszego spokojnego i ciepłego domu mieszka on. Nikt nie podejrzewa, że ciężkie, kwieciste zasłony salonu ukrywają głębokie cierpienie”. Przemoc czasem ma tak subtelne oblicze, że ofiara nawet nie może się poskarżyć, bo na co?
Sama miałam problem z uchwyceniem, czym jest przemoc. W najgorszym okresie życia znalazłam się w bardzo toksycznej relacji. Czułam, że dzieje się wiele złego, ale brałam winę na siebie. Myślałam, że to ze mną coś jest nie tak. Byłam skłonna wierzyć, że osoba, która mnie raniła, chciała mi pomóc, a ja nieadekwatnie reagowałam. Ten ktoś wkładał mi w głowę, że gdyby nie on, nikt by mnie nie chciał. Miałam wtedy w kieszeni dyplom z wyróżnieniem, od lat byłam szanowana za osiągnięcia. Nie mogłam zrozumieć, czemu ten człowiek powoduje, że się czuję jak ostatni śmieć, jak nic, upokarzał mnie w moim cierpieniu.

Ludzie często się dziwią: on ją bije, a ona wciąż wraca do niego. Dlaczego? Bezbronna ofiara w sprawcy widzi siłę i ratunek dla siebie...
Ponieważ kiedyś kochała tego, kto robił jej krzywdę. Musiała kochać, nie miała innego wyjścia. Jeśli wcześnie w życiu doświadczymy przemocy, to mechanizmy samoobrony nie działają. W tamtych latach miałam poczucie, że gdybym była w piwnicy, gdzie wlewałaby się woda, i wszyscy by uciekli, tobym stała i nie reagowała.

Twoje uczucia zostały zamrożone, inaczej byś ich nie udźwignęła...
Kiedy nie można było uciec ani krzyczeć, musiałam nauczyć się trwać i nie czuć. To jeden ze skutków przemocy. Niektórzy ludzie pozbawieni skrupułów wyczuwają to i mogą zacząć cię dręczyć. Sama tego doświadczyłam kilka razy. Zrozumienie tego mechanizmu zajęło mi dużo czasu.

Jak pojawił się pomysł na pierwszą Tarczę?
Przed laty wpadłam w rzeczywistość w sobie kompletnie nieposkładaną. Czułam, że zaczynam mieć wgląd w coś, czego wolałabym nie widzieć, najchętniej wykasowałabym to z życia. Ale to już było, zaczęło się dobijać i upominać o wysłuchanie.

Dopóki nie wysłuchamy tych demonów, będą nam mieszać w życiu…
Gnębić i dręczyć, dusić i zabierać jakość życia. Mnie pomogła Biegnąca z wilkami Clarissy Pincoli Estes; dzięki niej zrozumiałam, że są w nas światy, o których nie mamy pojęcia, ale są częścią nas i mają prawo wracać w obrazach i snach. Pojęłam też, że podświadomość...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI