Diabeł mnie skusił?

Zdrowie i choroby Praktycznie

Jak się ma młotek, to się znajdzie gwoździe. Egzorcyści mogą być wyczuleni na objawy opętania. Możliwe, że opętanych przybywa, bo przybywa egzorcystów.

Dorota Krzemionka: – Martwię się trochę, Panie Profesorze, o siebie. Lubię słuchać Doorsów, kupuję ubrania w sklepach indyjskich, zdarza mi się pić herbatę z chińskiej porcelany. Miesięcznik „Egzorcysta” twierdzi, że to wszystko pachnie diabłem. Podobnie jak Hello Kitty, japońska zabawka, która zdaniem ks. Pawła Popielnickiego służy piekielnym zabawom.
Bogdan de Barbaro: – Trudno mi komentować takie tezy, bo są mi obce i nawet nie sądzę, żeby one były reprezentatywne dla głównego nurtu w chrześcijaństwie. Biorą się z lęku przed obcym, obcością, innością. Jeżeli przyjąć, że diabeł jest personifikacją skrajną tego, co obce, to możliwe, że ludzie, którzy w ten sposób rozumują, utożsamiają obcość z szatańskością. Żyjemy w świecie niezwykle pluralistycznym, dlatego fantazje, które każą personifikować zło kryjące się pod zapachem kadzidełek indyjskich, mogą padać na podatny grunt.

Przed dziesięcioma laty pisał Pan w tekście dla nas, że coraz rzadsze są przypadki opętania. Od tego czasu kilkunastokrotnie wzrosła liczba egzorcystów.

– Nie nadaję się na proroka...

W różnych sytuacjach mówimy: chyba diabeł mnie skusił, opętał. Eksternalizujemy wewnętrzny konflikt, umieszczając to, czego w sobie nie akceptujemy, na zewnątrz.
– „Diabeł mnie opętał” to rodzaj mechanizmu obronnego. Gdy tak powiem, daję sobie pewną ulgę, że złe rzeczy, które zrobiłem, na przykład wybuchnąłem gniewem, to nie do końca byłem ja. Diabeł się tym zajął i ja jestem mniej winny. W tym przypadku ta eksternalizacja jest użyteczna. Jednocześnie eksternalizację czasem stosujemy jako technikę terapeutyczną, gdy chcemy, by pacjent – paradoksalnie – miał większe poczucie sprawczości. Problem, który dotąd był jego częścią – na przykład wybuchy gniewu – umieszczamy na zewnątrz, by pacjent mógł się do niego zdystansować i potraktować go jako swego rodzaju przeciwnika, którego można pokonać.

Czasem jednak to, co wyrzucamy z siebie na zewnątrz, rzeczywiście zaczyna nas przerażać. Diabeł przestaje być metaforyczny. A sprzyja temu charakterystyczna dla postmodernizmu różnorodność, a zarazem bezradność wobec różnych systemów wartości, i niemożność oparcia się w swych wyborach na czymkolwiek, kimkolwiek z powodu rozpadu więzi...
– Opętanie w kategoriach psychopatologicznych jest traktowane jako zespół dysocjacyjny, w którym dochodzi do przejściowej utraty samokontroli, drastycznej zmiany cech osobowości, a odszczepione i wyrwane spod kontroli funkcje psychiczne samodzielnie kierują postępowaniem jednostki. Cierpiący na ten zespół to często młode osoby, które przeżywają rozdarcie między wartościami rodziców, na przykład ortodoksyjnym systemem katolickim, a tym, co podpowiada hedonizm postmodernistyczny. Jeżeli trudno im sobie z tym rozdarciem wewnętrznie poradzić, wtedy może dojść do dysocjacji. Kultura i tradycja podpowiadają
– na poziomie nieświadomym – opętanie jako rozwiązanie nieświadomego konfliktu. Inna rzecz, że to rozwiązanie jest zarazem ślepą uliczką…

Osoba zgłaszająca się ...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI