Co wolno a czego nie wolno w eksperymentach z udziałem ludzi

Mózg i umysł Laboratorium

Zarówno Zimbardo jak i Milgram popełnili poważny błąd i złamali wiele zasad etycznych obowiązujących podczas eksperymentowania na ludziach. Dziś nie mogliby takich badań przeprowadzić na żadnym uniwersytecie.

Istotą badania naukowego, w odróżnieniu od poznania szamańskiego czy psychoanalitycznego, jest jego intersubiektywność i powtarzalność. Te atrybuty badania naukowego są osiągalne w kontrolowanym eksperymencie. Kładzenie nacisku na eksperymentalny charakter sprawdzania hipotez i teorii formułowanych przez psychologów, na ich intersubiektywny charakter, na ich powtarzalność stało się dyrektywą metodologiczną, przestrzeganą przez bodaj najważniejszy nurt w historii myśli psychologicznej – behawioryzm.

POLECAMY

Zapoczątkowały go prace psychologów amerykańskich J.B. Watsona (1878-1958; zwłaszcza: Psychologia, jak widzi ją behawiorysta z 1913) i B.F. Skinnera (1904-1990). Ich myśl inspirowana zaś była filozofią neopozytywistyczną Koła Wiedeńskiego, a zwłaszcza operacjonizmem „importowanym” z fizyki. Prace behawiorystów dały podwaliny nowoczesnej naukowej psychologii. Czy nam się podoba behawioryzm, czy też czujemy do niego odrazę (za ahumanizm), jedno jest pewne: nie byłoby dziś psychologii jako nauki empirycznej, gdyby nie szkoły naukowe (z ich – na wzór nauk przyrodniczych – budowanymi i sprawdzanymi teoriami), które korzeniami sięgają właśnie do behawioryzmu. Dziś możemy mówić o wysokim poziomie społecznej świadomości metodologicznej psychologów.

Zasadne jednak staje się pytanie: czy trosce o wysoki poziom metodologiczny prowadzonych w psychologii badań odpowiadała też troska o równie wysoki poziom świadomości etycznej psychologów? Jeszcze w latach 60. i 70. ubiegłego wieku od psychologa, który chciał ogłosić wyniki swych badań eksperymentalnych, wymagano jedynie, aby zastosowany plan eksperymentu i przeprowadzona statystyczna analiza wyników były zgodne ze współczesnymi standardami metodologicznymi.

Wymagano także, aby badania wpisywały się w kontekst określonej teorii psychologicznej. Eksperyment bowiem – nawet ten najbardziej wyrafinowany technicznie – nic nie znaczy, gdy go oderwać od teorii, w języku której zdefiniowane są zmienne i która nadaje sens rejestrowanym przez badacza zależnościom. Tego wymagano. Ale niewiele mówiono o kryteriach etycznych prowadzonych badań. Przedstawione w niniejszym numerze specjalnym najsłynniejsze eksperymenty psychologiczne też budzą wiele wątpliwości etycznych.

Nie mieliśmy pojęcia co odkryjemy

Profesor Philip Zimbardo (w wywiadzie udzielonym Piotrowi Pacewiczowi i Sławomirowi Zagórskiemu, „Gazeta Wyborcza – Magazyn” z 28 marca 2001) tak mówił o swoim słynnym stanfordzkim eksperymencie więziennym (patrz s. 8 w tym numerze): „Kiedy rozpoczynaliśmy eksperyment, nie mieliśmy pojęcia, co odkryjemy. Jego wynik całkowicie nas zaskoczył. (...) błąd mój polegał na tym, iż zdecydowałem się odegrać jednocześnie dwie role: obiektywnego naukowca nadzorującego eksperyment i dyrektora więzienia. Gdybym trzymał się tylko tej pierwszej, wszystko byłoby w porządku. A tak straciłem obiektywizm badacza. Do tego stopnia wciągnąłem się w codzienne życie więzienia, że zapominaliśmy nawet o gromadzeniu danych (a zaprzestanie zbierania danych to dla naukowca grzech niewybaczalny). Straciłem wolność rozumowania i w pewnych momentach nie byłem w stanie podejmować najważniejszych decyzji”.

Pocieszające jest to, że dzisiejsze etyczne standardy prowadzenia badań psychologicznych uniemożliwiają prowadzenie takich – w mojej opinii niefrasobliwych – badań.

Światło na ciemną stronę natury człowieka

Po latach, w 1993 roku, Zimbardo stwierdził, że gdyby miał na nowo decydować, to przeprowadziłby swój eksperyment więzienny. Uzasadniał to tak: „Mimo poważnych wątpliwości etycznych, jakie budziły moje badania i badania Milgrama, należy zadać sobie pytanie: »Czy wiedza psychologiczna i wiedza w ogóle zyskałyby, gdyby nie przeprowadzono tych eksperymentów?« Nie sądzę.Uważam, że rzuciły one światło na »ciemną stronę« natury ludzkiej, czego dziś nie udałoby się zrobić z powodu ograniczeń natury etycznej, które uwzględniać muszą »eksperymentatorzy«. (...) Oczywiście muszą istnieć ograniczenia dotyczące tego, co można zrobić w imię nauki lub wiedzy, gdyż inaczej naśladowalibyśmy naukowców hitlerowskich, dla których nie istniały żadne granice. Myślę więc, że tego rodzaju badania powinny być przeprowadzane, być może należy zwiększyć nadzór i... kontrolę sprawowaną przez ludzi będących rzecznikami interesów uczestników eksperymentów, a nie ludzi nauki. Jeżeli jednak wprowadzimy zakaz prowadzenia badań budzących jakiekolwiek wątpliwości etyczne lub kontrolowanych eksperymentów, oznaczać to będzie, że pewnych obszarów natury ludzkiej nigdy nie poznamy” (McDermott, 1995).

To stanowisko – choć nie aż tak skrajnie – podziela Dariusz Doliński we wstępie do niniejszego numeru „Charakterów”. Przyznaje on psychologom, jak pisze, „wyważone” (ale jednak!) prawo do takich kontrowersyjnych eksperymentów, jakie przeprowadzili Zimbardo czy Milgram.

Sam Zimbardo usprawiedliwia stronę etyczną swojego eksperymentu tym, iż odpowiednia komisja etyczna Uniwersytetu Stanforda wyraziła zgodę na jego przeprowadzenie. Uważa też, że poinformowanie...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI