Co mówi wnętrze

Ja i mój rozwój Praktycznie

Pokaż mi swój pokój, a powiem ci, kim jesteś... Najczęściej nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele mówi o nas miejsce, gdzie mieszkamy lub pracujemy. I jak bardzo wpływa na nasze samopoczucie i wzajemne relacje.

Są domy, w których trudno wytrzymać, niezależnie od tego, jak mili są gospodarze. Być może zdarzyło ci się być w miejscu, które Mark L. Knapp, światowej sławy autorytet w dziedzinie komunikowania się, i Judith A. Hall, psycholog społeczny, określają „pokojem nie do życia”. Czas dłuży się tu w nieskończoność, a przesadnie czyste obicia mebli, połyskujące abażury i podłogi, rzeczy ułożone pod linijkę zdają się mówić: „Nie dotykaj, ten pokój jest tylko do oglądania”. Właściciele takich miejsc nie pojmują, dlaczego goście czują się u nich spięci i nie potrafią dobrze się bawić. Nie zdają sobie sprawy, że przestrzeń, jaką zaaranżowali, wysyła jednoznaczny komunikat: „Nie pozwalaj sobie na swobodę. Uważaj”. Ale są też mieszkania, które zdają się wręcz zachęcać: „Usiądź i czuj się jak u siebie”. Z przyjemnością zapadamy się w głębokie fotele, sięgamy po książkę, nie boimy się, że coś poruszymy, gdzieś naprószymy.

Posesje z pasją
Wystrój miejsca może pomóc rozluźnić się, może też sprzyjać sukcesom akademickim. Psychologowie z University of Utah (Anne Vinsel, Barbara B. Brown, Irwin Altman i Carolyn Foss) sfotografowali pokoje w akademiku świeżo upieczonych studentów. Po upływie trzech semestrów poddano analizie, co znajdowało się w pokojach tych studentów, którzy nie zaliczyli egzaminów lub w ogóle do nich nie przystąpili. Okazało się, że można było znaleźć tam wiele elementów przywołujących wspomnienia domu rodzinnego i pobytu w szkole średniej, takich jak zdjęcia czy pamiątki, mniej zaś było rzeczy związanych z życiem akademickim. Jak się wydaje, pokoje ujawniały, że osoby te nie do końca weszły w rolę studentów.
Wnętrze promieniuje na wszystko, co w nim zobaczymy. A. H. Maslow i N. L. Mintz z Brandeis University w badaniach sprzed pół wieku zaaranżowali trzy rodzaje pomieszczeń – „piękne”, „pospolite” i „brzydkie”. Uczestnicy dostali do oceny obrazki, mieli też określić swoje samopoczucie. Choć obrazki były takie same, to ci, którzy oglądali je w „pięknym” pokoju, oceniali je zdecydowanie wyżej i czuli się lepiej niż badani w dwóch brzydszych pomieszczeniach.

Zagrywki gabinetowe
Pomieszczenia wpływają na nas i nasze oceny, wiele też mówią o właścicielach. Edward Sadalla z Arizona State University pokazał studentom slajdy kilkunastu domów należących do wyższej klasy średniej. Prosił, by wyobrazili sobie, kim są osoby, które w nich mieszkają, jakie mają cechy. Okazało się, że badani trafnie scharakteryzowali właścicieli. Wystrój wnętrz mówił o ich inteligencji, kulturze osobistej, dojrzałości i pobudliwości, potrzebie przeżywania przygód, o relacjach z rodziną i innymi ludźmi. Otoczenie posesji zaś informowało o pasjach artystycznych właścicieli, ich guście, temperamencie.
Szczególnym pomieszczeniem jest gabinet – stanowi wizytówkę gospodarza, informuje o jego randze. Czasem przesadnie. J. Edgar Hoover, pierwszy dyrektor FBI, siedział za wielkim biurkiem, stojącym na dodatek na podwyższeniu, jego goście zaś zmuszeni byli zajmować miejsca przy małym stoliczku po prawej stronie. Nelson Rockefeller, bizne...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI