Cicha epidemia

Zdrowie i choroby Praktycznie

Eksperci szacują: ponad milion Polaków może być ofiarami wirusowego zapalenia wątroby i...nie wiedzieć o chorobie, bo rozwija się ona bez objawów. Im później wychodzi na jaw, tym trudniej ją opanować. Z pomocą przychodzi psychoterapia.

Cicha epidemia – tak eksperci określają wirusowe zapalenie wątroby typu C (WZW C), ponieważ przez długi czas, nawet 30 lat, nie daje ono żadnych zewnętrznych dolegliwości. Wirus HCV (ang. Hepatis C Virus), który wywołuje tę chorobę zakaźną, namnaża się głównie w komórkach wątroby, wywołując stan zapalny i uszkodzenie tego narządu. Do większości zakażeń dochodzi w placówkach medycznych – podczas zabiegów, operacji, pobierania i transfuzji krwi. Zarazić można się też podczas wykonywania tatuażu, wstrzykiwania narkotyku niesterylną igłą lub strzykawką, przekłuwania uszu, kontaktu seksualnego (ok. 5 procent przypadków), bójki, a nawet u fryzjera czy manikiurzystki – w sytuacjach, gdy dochodzi do kontaktu z krwią nosiciela wirusa.

WZW najczęściej rozwija się bezobjawowo i na ogół przez długie lata jest nierozpoznane. Ujawnić je może test na obecność przeciwciał wirusa HCV we krwi. Wykonanie tego badania kosztuje około 30 zł, a może uratować życie i zdrowie. Odpowiednio wczesne rozpoznanie i leczenie wirusowego zapalenia wątroby typu C znacznie zmniejsza ryzyko uszkodzenia wątroby lub mu zapobiega. Natomiast nieleczone WZW typu C
może spowodować marskość, a w skrajnych przypadkach nawet raka wątroby. Dlatego tak ważne jest wykonywanie badań profilaktycznych.

To właśnie dzięki nim o swojej chorobie dowiedziała się Agata Wróbel – polska sztangistka, dwukrotna medalistka olimpijska. Od razu rozpoczęła leczenie i cztery lata po zdiagnozowaniu u niej WZW C, zdobyła swój ósmy złoty medal na mistrzostwach Polski.
Dla wielu osób taka diagnoza to początek drogi przypominającej walkę o olimpijski medal – ze spadkami formy i w poczuciu beznadziei. Sama obecność wirusów WZW w organizmie powoduje pogorszenie stanu psychicznego, ponieważ mogą one wpływać na działanie układu nerwowego.

Co ze mną będzie?

Po otrzymaniu diagnozy wskazującej na zakażenie wirusem zapalenia wątroby, u chorych pojawia się poczucie krzywdy i niesprawiedliwości, wiążące się z faktem, że do zakażenia doszło prawdopodobnie w placówce służby zdrowia. Czują się podwójnie stygmatyzowani, ponieważ niektóre placówki odmawiają świadczeń zdrowotnych osobom zakażonym. Swoją chorobę starają się utrzymać w tajemnicy przed znajomymi czy członkami dalszej rodziny. Boją się, że z lęku przed zakażeniem zerwą z nimi kontakty.
Nosiciele WZW też obawiają się, że zakażą swoich bliskich podczas codziennych kontaktów. Ten lęk jest bezpodstawny, bowiem nie można przenieść zakażenia poprzez używanie wspólnych naczyń, toalety czy ręczników. Wirusy dostają się do organizmu człowieka przez krew, a więc ważne jest, by nie używać wspólnych szczoteczek do zębów, cążków do obcinania skórek przy paznokciach czy maszynek do golenia. Co prawda szansa przeniesienia się wirusa drogą płciową jest niewielka, ale dla pełnego poczucia bezpieczeństwa warto stosować zabezpieczenie w postaci prezerwatywy (koniecznej w przypadku WZW typu B, który to wirus częściej jest przenoszony podczas kontaktów seksualnych).
Wielu chorym na początkowym etapie po uzyskaniu diagnozy towarzyszy silny lęk przed pogorszeniem stanu zdrowia. Boją się, że przez to nie będą mogli dalej pracować. Niektórym wydaje się, że czeka ich już tylko śmierć – ten lęk jest szczególnie dotkliwy, jeśli chorzy nie maj...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI